-->

czwartek, 29 marca 2012

Kurczę blade ;)

A dokładnie z warzywami się tworzy na obiad. Mąż ściera gałkę muszkatołową do mięska.
Podchodzi nasza córcia i z zainteresowaniem się przygląda.
- Tato, a co ty robisz?
- Trę gałkę muszkatołową.
- A co to jest tregałka?...

O mało się nie udusiłam :D

I spadam dziergać dalej :)
Pa! A.

piątek, 23 marca 2012

wiosenna deprecha?! nieeee....

 ... tak tylko się rozczulam :)
Wiem, że wszyscy już to znają, ale właśnie sobie płynę... I dzielę się z Wami moim płynięciem :)




A poza tym, że dłubię przy niej kamizelkę, to zapraszam wszystkich do RANDowego RASZowania :)
Skojarzyło mi się z RANDkującą RASZplą :D
O co kaman <- tu się dowiecie :)
Więc.. "sometimes it lasts in love..." i miłego wieczorku życzę :)
A.

środa, 21 marca 2012

American way of life

...czyli pancakes wg mnie :) (z dedykacją dla Poplątanego Świata :)

  • 1,5 szklanki maślanki
  • 30 dkg mąki pszennej
  • 5 dkg cukru
  • 2 jajka
  • szczypta soli
  • 2 łyżeczki proszku (ja daję sodę)
  • 10 dkg masła
Połowę masła rozpuścić. Mąkę przesiać z proszkiem do miski, wsypać cukier.  Jajka roztrzepać widelcem, dolać maślankę, roztopione masło, sól i dosypać mąkę z cukrem i proszkiem. Ciasto powinno być bardzo gęste. Smażyć na maśle placuszki, na małym ogniu, około 2 minuty z każdej strony. Rosną ładnie, są puchate, smaczne i zatykające :D
Smażyłam małe placuszki z łyżki ciasta, po kilka na raz i smażyłam w wersji expresowej, tzn. na małej patelni 1 naleśnik.
Podawałam z serkiem waniliowym (moja ulubiona wersja) i z dżemem jagodowym. Dobre są też z jogurtem greckim i cukrem. Po "hamerykancku" powinno być z syropem klonowym, ale nie mam takich burżuazyjnych luksusów :D
Zdjęcia nie ma, bo znikają jak sen jaki złoty.
Co w nich jeszcze fajne to to, że ciasto śmiało może postać nawet przez noc w lodówce i nic mu nie jest.
Smacznego!

A co do prezentów, to dostałam jeszcze książkę, "Sekretny język kwiatów" Vanessy Diffenbaugh. Już ją kończę. Muszę Wam powiedzieć, że bardzo mnie wciągnęła, choć budzi we mnie spore emocje! Rzecz o dziewczynie, wychowance domu dziecka, z ekstremalnie trudnym charakterem. Wypaczonym zresztą przez lata w sierocińcu i kolejne rozczarowujące dziewczynkę rodziny zastępcze, które okazywały się wielką pomyłką. Nie wiem, jak się historia skończy, bardzo jej kibicuję! Nie będę opowiadać fabuły, może ktoś będzie miał okazję przeczytać :) Na końcu dodatkowo umieszczony słowniczek znaczenia kwiatów, baardzo ciekawy i wart poznania.
Czytam szybko, bo mam też napoczętą inną książkę, zupełnie inny gatunek :D "Relikt" Douglasa Prestona i Lincolna Childa. Kryminał z elementami czarnej magii i thrillera. Czyli to, co kocham najbardziej ;)
Pozdrawiam Was wieczornie, zabieram się do wykańczania kamizelki. Dobranoc!
A.

wtorek, 20 marca 2012

Prezentów ciąg dalszy?

Dostałam prezent:










Z tej fioletowej na zdjęciu nr 5 będą skarpetki :) 40 dkg Anitexu, starej włóczki pięcioskładnikowej. Bombowej! Pewnie z półtorej kilo wełenek różnego rodzaju, trochę akryli i dwa odcienie bawełnianej włoskiej tasiemki :)
W zamian za to ma powstać kamizelka. Już się dzieje!

No i skończyłam prezent dla ciotki, nazwałam tę chustę Lady Parrot:








Wymyśliłam sobie, że ma być prosta, bo włóczka jest bardzo kolorowa. Nie miałam ją jak rozłożyć, żeby było ładnie widać, więc pokazuję co mam. Ten wieloryb na końcu to ja ;)
  • Dane techniczne:
włóczka: YarnArt Magic Angora
zużycie: 10 dkg
druty: 4,5mm na żyłce
wzór: totalna improwizacja! Zakończyłam listwą z kilku rzędów ściegu francuskiego, nie chciałam ząbków ani nic, bo ciotka jest chora i nie dałaby sobie rady z blokowaniem, upinaniem itp. Chusta jest lekka, ciepła i miła w dotyku i o to chodziło! W niedzielę pojedzie do nowego domu.

A na śniadanie były dziś pancakes! Robiliście kiedyś? Ja robiłam drugi raz, wyszły pyszne! Jak chcecie, to Wam powiem, jak :)
Pozdrawiam wszystkich zaglądających i obserwujących, ściskam serdecznie :)
Dziękuję, że mnie odwiedzacie!
A.

czwartek, 15 marca 2012

Ludzie na fali nie opuszczają szpitali ;)

Kiedyś coś takiego przeczytałam i zawsze chce mi się śmiać, jak sobie to przypomnę :)
Upiekłam fale Dunaju. Wprawdzie miałam ochotę na torcik wg tego przepisu, autorstwa Dagi, ale skusiłam się na brzoskwiniowe fale. Zdjęcia nie ma, światła brak, może się później uda, jak nie zjedzą :)
A czemu upiekłam? Bo od wczoraj już tylko rok do trzydziestki. Trzeba było jakoś uczcić to podniosłe wydarzenie :D
W ramach prezentu kupiłam sobie druty, 3mm na żyłce, zwykłe, aluminiowe. Chciałam bambusowe, ale nie znalazłam. Nie ma takich?
Dzieje się w dalszym ciągu sweter dla młodej (nabrał już statusu UFO, leży odłogiem i korzonki zapuszcza:P) i dzieje się chusta dla mojej ciotki w prezencie urodzinowym. Dziergam ją z Yarn Art Magic Angora.

Poza tym wybrałam się na spacer wiosny szukać. Szkoda, że nie wzięłam aparatu, miałam tylko telefon.
Coś niecoś znalazłam, widać, gdzie przemknęła lekką, bosą stópką :)





I tym wiosenno-urodzinowym akcentem się żegnam na dziś :)
Ukłony i całusy dla odwiedzających!
A.

czwartek, 8 marca 2012

bo dzień kobiet ;)

 



Wszystkiego najlepszego Kochane Kobiety!
Duże, małe, średnie, młode, młodsze i najmłodsze!
 Samych radosnych chwil, uśmiechu, ciepła i pogody ducha nie tylko od święta!
Tego życzę Wam ja - kobieta :) 


a żeby tradycji stało się zadość, goździk:
www.lumisfera.pl
Pozdrawiam, A.

środa, 7 marca 2012

ja to jestem...

...oferma normalnie...
chciałam się dołączyć do akcji zaklinania wiosny - jak na złość nie mam resztek! wszystko przerobione na sweterki i inne duperelki dla Barbie'owych strojniś. Zrobiłam komin do kompletu do tej Poppy, został mi tyci-tyciuni kłębuszek włoczki. Szary kwiatek? Czemu nie?? Za mało.... Ugrzęzłam w kominie z boucle, Pani go oddała, bo jednak za szeroki. Szkoda, że stwierdziła to po wciągnięciu nitek i wypraniu dzianinki. A pytałam przecież! No to prułam. Klnęłam. Płakałam. I prułam. Sprułam! Przerabiam na szalik. Sweter Młodej leży i kwiczy. Zima się skończy a on nie. Na szczęście kominek do Poppy nieco mnie na duchu podniósł. Uwaga! Tylko dla widzów o mocnych nerwach! Odcinek z cyklu: "W poszukiwaniu najlepszego ujęcia"!





Na koniec, by dodać dramaturgii, zmieniłam tło :D
  • Dane techniczne:
włóczka: Padisah Himalaya
druty: 6mm na żyłce
zużycie: motek i reszta, co została z poppy.

Ci, co czasem do mnie zaglądają, zauważą pewnie, że znowu (!) zmieniłam podpis na zdjęciach. I pewnie zmienię go jeszcze z pińcet razy :D Ten stempelek zrobiłam dzięki temu poradnikowi Truskaveczki - dziękuję stokrotnie! Jeszcze mi czcionka nie leży, ale się zobaczy, co wymyślę.

A wracając do zaklinania wiosny - uparłam się. Ja cię zaklnę! Więc wstawiam kwiatka, o:



Sklepowy hiacyncik pachnie w całym domu, może wiosnę zwabi zapachem?...
I teraz clou mego przydługiego posta: wczoraj byłam z szefem mym na zakupach w ... hurtowni pasmanteryjnej! I zgadnijcie, co kupiłam? Włóczkę! Ha! Całe pół kilo! Mniej się nie da ;) Prześliczna, mięciutka, czerwona Yarn Art Jeans.

zdjęcie ze strony www.yarnaholic.net


Nie mogłam się powstrzymać, złapałam w pracy za szydłeko i... TADAAAM!




I ja też mam własnego kwiatka :) A włóczka jest wspaniała, miękka, gładka, dobrze się z niej robi. Będzie miała Córcia kieckę na lato :)
Kończę na dzisiaj, życzę Wam spokojnego wieczoru i pozdrawiam wszystkich moich zaglądaczy! Wielka buźka, Kochani!
A.