- 1,5 szklanki maślanki
- 30 dkg mąki pszennej
- 5 dkg cukru
- 2 jajka
- szczypta soli
- 2 łyżeczki proszku (ja daję sodę)
- 10 dkg masła
Smażyłam małe placuszki z łyżki ciasta, po kilka na raz i smażyłam w wersji expresowej, tzn. na małej patelni 1 naleśnik.
Podawałam z serkiem waniliowym (moja ulubiona wersja) i z dżemem jagodowym. Dobre są też z jogurtem greckim i cukrem. Po "hamerykancku" powinno być z syropem klonowym, ale nie mam takich burżuazyjnych luksusów :D
Zdjęcia nie ma, bo znikają jak sen jaki złoty.
Co w nich jeszcze fajne to to, że ciasto śmiało może postać nawet przez noc w lodówce i nic mu nie jest.
Smacznego!
A co do prezentów, to dostałam jeszcze książkę, "Sekretny język kwiatów" Vanessy Diffenbaugh. Już ją kończę. Muszę Wam powiedzieć, że bardzo mnie wciągnęła, choć budzi we mnie spore emocje! Rzecz o dziewczynie, wychowance domu dziecka, z ekstremalnie trudnym charakterem. Wypaczonym zresztą przez lata w sierocińcu i kolejne rozczarowujące dziewczynkę rodziny zastępcze, które okazywały się wielką pomyłką. Nie wiem, jak się historia skończy, bardzo jej kibicuję! Nie będę opowiadać fabuły, może ktoś będzie miał okazję przeczytać :) Na końcu dodatkowo umieszczony słowniczek znaczenia kwiatów, baardzo ciekawy i wart poznania.
Czytam szybko, bo mam też napoczętą inną książkę, zupełnie inny gatunek :D "Relikt" Douglasa Prestona i Lincolna Childa. Kryminał z elementami czarnej magii i thrillera. Czyli to, co kocham najbardziej ;)
Pozdrawiam Was wieczornie, zabieram się do wykańczania kamizelki. Dobranoc!
A.