Kiedyś coś takiego przeczytałam i zawsze chce mi się śmiać, jak sobie to przypomnę :)
Upiekłam fale Dunaju. Wprawdzie miałam ochotę na torcik wg tego przepisu, autorstwa Dagi, ale skusiłam się na brzoskwiniowe fale. Zdjęcia nie ma, światła brak, może się później uda, jak nie zjedzą :)
A czemu upiekłam? Bo od wczoraj już tylko rok do trzydziestki. Trzeba było jakoś uczcić to podniosłe wydarzenie :D
W ramach prezentu kupiłam sobie druty, 3mm na żyłce, zwykłe, aluminiowe. Chciałam bambusowe, ale nie znalazłam. Nie ma takich?
Dzieje się w dalszym ciągu sweter dla młodej (nabrał już statusu UFO, leży odłogiem i korzonki zapuszcza:P) i dzieje się chusta dla mojej ciotki w prezencie urodzinowym. Dziergam ją z Yarn Art Magic Angora.
Poza tym wybrałam się na spacer wiosny szukać. Szkoda, że nie wzięłam aparatu, miałam tylko telefon.
Coś niecoś znalazłam, widać, gdzie przemknęła lekką, bosą stópką :)
I tym wiosenno-urodzinowym akcentem się żegnam na dziś :)
Ukłony i całusy dla odwiedzających!
A.